William Wallace po niemiecku, czyli recenzja serialu „Barbarzyńcy”

Written by on 7 listopada 2020

9 rok naszej ery, Imperium Rzymskie prowadzi kolejne podboje. 3 legiony ruszają na ziemie zamieszkiwane przez plemiona germańskie. I w Lesie Teutoburskim napotykają opór. Zjednoczone plemiona pod wodzą Arminiusza – barbarzyńcy, wychowanego w Rzymie – praktycznie unicestwiają Rzymian, kończąc ekspansję na tych terenach. Tak więc się prezentuje rys historyczny serialu „Barbarzyńcy”.

Produkcja zadebiutowała na platformie Netflix 23 października. Jest to produkcja niemiecka (co pewnie niektórych może odstraszać), stąd też niewiele mogę powiedzieć o twórcach – jedynym większym nazwiskiem jest Steve Saint Leger, który ma na swoim koncie pracę przy serialu „Wikingowie”. Obsada jest też mi kompletnie nieznana, ale trzeba przyznać, że aktorzy dają z siebie wszystko i ma to dobre efekty – w szczególności Laurence Rupp w roli Arminiusza.

Jeśli chodzi o zalety „Barbarzyńców”, dla mnie to zdecydowanie historia – zarówno w rozumieniu realiów historycznych jak i samej fabuły serialu. Trzeba przyznać twórcom jedno – odrobili lekcje historii śpiewająco. Aż sam się zdziwiłem, choć jestem miłośnikiem historii, jak wiele faktów twórcy wcisnęli w fabułę – autentyczne postacie, wydarzenia czy nawet różnice kulturowe przedstawione w formie różnic językowych (Rzymianie mówiący po łacinie, gdy Germanie posługują się językiem niemieckim). Wiadomo nie wszystko jest zrobione ze stuprocentową dokładnością, ale głównie chodzi o szczegóły, więc dla „laików historycznych” może to być bardzo dobra kopalnia wiedzy. Przez to losy bohaterów nie tracą na atrakcyjności oglądania. Wiele jest to intryg, zdrad, romansów. Było to na tyle wciągające, że ja zdołałem obejrzeć cały serial w jeden wieczór. Warto też pochwalić scenografów i ludzi odpowiedzialnych za kostiumy – dzięki ich pracy, wczucie się w klimaty antyczne jest dużo prostsze i przyjemniejsze.

Co do wad, znajdzie się parę. W mojej opinii jest to, że trochę za dużo jest zbyt oczywistych zdrad. Nie chodzi mi o to, że ktoś dla widza jest oczywistym zdrajcom – mogę to zaliczyć do tragedii antycznej, gdzie widz wie więcej niż bohaterowie. Mówię o tego typu sytuacjach, że wydawać by się mogło, że ktoś dał już kolejny bardzo znaczący wyraz zdrady innym bohaterom, że tylko głupi by się nie domyślił, że coś jest nie tak. Często przez to postacie wyglądają, jakby się same pchały w paszczę śmierci. Pojawiają się też inne głupotki fabularne, które pewne osoby, w tym mnie, mogą potwornie irytować. Miejscami widać, zwłaszcza w scenach batalistycznych, pewne braki w budżecie. Jeszcze drobna uwaga, która może komuś przeszkadzać – wszechobecny „język wroga” dla osób nieprzystosowanych lub po prostu mających awersję do niego może przyprawić o pewne niedogodności.

Na podsumowanie mogę powiedzieć tyle, że ten serial jest warty polecenia. Mimo wad, bawiłem się na nim dobrze. Na dodatek fakt, jak wiernie została przedstawiona historia konfliktu Rzymian z plemionami Germańskimi, znacząco podnosi ocenę serialu w moich oczach. Także dla tych, którzy z różnych zewnętrznych powodów, trochę więcej czasu siedzą w domu nie pozostaje nic innego jak odpalić Netflixa i przeżyć tą wspaniałą historie.

zdjęcie pixabay.com


Reader's opinions

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.