Poczucie winy
Written by Redakcja on 23 stycznia 2024
Czy ktokolwiek kiedyś zastanawiał się nad tym jak wielki wpływ na psychikę dorosłego człowieka miało dzieciństwo z rodzicem alkoholikiem? Na pewno wiele osób, ale zwykle słyszy się tylko komentarze typu: ,,wyrośnie na patologię’’, ,,nic w życiu nie osiągnie w takim domu’’ itp.. Jednak mało osób spogląda na to głębiej, nikt nie zastanawia się, co dzieje się w głowie dziecka, które przecież mieszka na pozór w dobrym domu, jeden z rodziców czasem jest widziany gdzieś pod sklepem z piwem w ręku, ale przecież dla każdego to normalny widok, przecież to dobra i ułożona rodzina, nie ma tu mowy o patologii, nic się dziecku nie dzieje.
Ale tylko takie dziecko wie, co to życie w ciągłym strachu, każdego dnia ruletka i piętrzące się pytania w głowie, czy tata będzie dzisiaj pijany jak wrócę ze szkoły? Czy będzie się awanturował? Czy mama będzie znowu płakała? Takich pytań nie powinno zadawać sobie dziecko, powinno wracać z uśmiechem do domu, nie mając żadnych obaw.
Mówi się, że wyprowadzka z domu będzie końcem takich problemów, ale tak naprawdę to jest tylko początek. Dopiero kiedy wejdzie się w dorosłość rozumie się termin ,,syndrom DDA’’, czyli Dorosłe Dzieci Alkoholików. Na początku myśl, że należy się do tego grona jest bardzo daleka, ale z każdą kolejną wizytą u psychologa, z każdą kolejną analizą tego co się czuje, myśli, robi, wszystko sprowadza się do jednego – to co działo się w domu, ukształtowało takie dzieci jako dorosłe osoby.
Wyobraźmy sobie małego, ciągle przestraszonego chłopca, który wciąż siedzi w dorosłym już mężczyźnie. Ta ruletka przy każdym powrocie do domu, nadal się kręci, tylko w innych aspektach jego życia. Wcześniejszy strach przed tym w jakim stanie zastanie rodzica, teraz zamienił się w strach przed nagłymi zmianami. Kiedy coś nie idzie tak jak sobie to ustalił i ułożył, pojawia się dawny strach przed niewiadomym. Inni mówią w takich sytuacjach ,,zdarza się każdemu’’, a on ma w głowie ,,to moja wina, gdybym wszystko zrobił lepiej, to nie byłoby problemu’’. Ciągłe obwinianie siebie za wszystko, za każdy błąd i to nie tylko swój, ale i innych, bo przecież to on mógł zrobić coś inaczej.
Nikt nie zastanawia się jak bardzo takie dzieciństwo kształtuje człowieka, każdy myśli, że wyprowadzka z takiego domu jest wystarczająca. Ale to co ukształtowało się w środku przez całe dzieciństwo i okres dorastania pozostaje z nami. Lęk przed utratą kontroli, nadmierne poczucie odpowiedzialności za wszystko, lęk przed konfliktami, uczuciami, odrzuceniem. Można tak wymienić jeszcze wiele innych rzeczy i niektóre z pozoru mogą wydawać się błahe, ale gdyby wyobrazić sobie odczuwanie takich lęków, na każdym kroku swojego życia, każdego dnia, w każdej sytuacji, nie są już błahe.
Najgorsze w tym wszystkim jest poczucie bezpieczeństwa, czyli tego, czego potrzebuje każdy człowiek w swoim życiu. Kiedy nie ma tego bezpieczeństwa w domu, szuka się go gdzie indziej. Ale co się dzieje kiedy nowe poczucie bezpieczeństwa, czyli np. partner po latach okazuje się kłamcą i nas porzuca? Wtedy wszystko zaczyna się od nowa, wszystkie lęki odpalają się jednocześnie, a obwinianie siebie w sytuacji kiedy to druga osoba tak naprawdę zawiniła, jest wykańczające. W głowie w kółko to samo ,,gdybym był inny to by się nie wydarzyło’’. I gdzie teraz znaleźć nowe poczucie bezpieczeństwa? Czy można jeszcze komukolwiek zaufać? Czy powinienem się od wszystkich odciąć, bo to najwidoczniej ja jestem problemem? Jak mam odzyskać kontrolę? Taka osoba zapada się, nie umie podjąć żadnej decyzji, jest samotna.
Każde z tych pytań, myśli, uczuć jest skutkiem naszej przeszłości. Wszystko, co odczuwaliśmy w domu, w którym jeden, lub oboje rodziców mieli problem z alkoholem, odczuwamy i teraz. Mała dziewczynka, która siedzi cicho w pokoju żeby nie zwrócić na siebie uwagi awanturującego się taty, teraz siedzi cicho w pokoju po tym jak chłopak podniesie na nią głos. Mały chłopiec kłamiący kolegom ze szkoły, że jego tata jest super, teraz kłamie na co dzień, że wszystko jest w porządku. Dziecko, które obwiniało się, że nie może w żaden sposób obronić mamy, teraz obwinia się za wszystkie złe zachowania ludzi w jego stronę.
To nie świat jest zły, to ja robię wszystko źle. A skoro to ja jestem zła, to muszę pomóc wszystkim innym, którzy bardziej na to zasługują. Stawiam wszystkich innych ponad siebie, potrzeby innych są ważniejsze niż moje. A co jeśli komuś się coś nie uda, przy mojej pomocy? To tylko moja wina. Rozpędzający się kołowrotek perfekcjonizmu, kontroli, samokrytycyzmu, silnej potrzeby akceptacji, który po zatrzymaniu się pozostawia tylko poczucie winy i milion obaw. Tak właśnie wygląda umysł dorosłego dziecka alkoholika.
Jeden kochający rodzic nie wystarczy, kiedy drugi wszystko niszczy. Jeden kochający rodzic może wychować dziecko najlepiej jak potrafi, kiedy drugi pozostawia po sobie rany, które trzeba leczyć do końca życia.