Current track

Title

Artist

Current show

Current show

Upcoming show

Background

Opłata reprograficzna to zakamuflowana kradzież?

Written by on 18 czerwca 2021

Opłata reprograficzna. Ostatnio ten temat jest szalenie popularny, otwieram lodówkę a w niej opłata reprograficzna. Pewnie już wiecie o co z nią chodzi, ale szybko przybliżę temat tym, którzy nie do końca rozumieją co to za opłata i kto ma ja płacić.

Płacić mamy ja my, wszyscy którzy chcemy kupić sobie telewizor, komputer, smartfon czy inne urządzenie multimedialne. Chociaż smartfony są teoretycznie wyjęte poza nawias i od nich ta opłata nie będzie obowiązywać, ale do tego jeszcze wrócimy.

A dlaczego mamy płacić? A no dlatego, że ktoś mądry gdzieś tam wymyślił sobie, że jeśli artysta nie potrafi skutecznie zareklamować i sprzedać swojej twórczości to trzeba biedakowi pomóc. Przy czym mówiąc ktoś mądry mam na myśli różnego rodzaju stowarzyszenia twórców czy agencje wspólnego zarządzania takie jak ZAIKS czy ZPAV, którzy przy współpracy z Ministerstwem Kultury Dziedzictwa Narodowego i Sportu popełnili projekt takiej opłaty.

Na początku zaznaczyć trzeba, bo to jest bardzo istotne, że opłata reprograficzna w Polsce obowiązuje już od dawna, a to o czym rozmawiamy to jest propozycja jej rozszerzenia. Dlaczego więc tyle dymu wokół sprawy, skoro opłata istnieje i jakoś nikt nigdy nie zauważył jej negatywnych skutków? Ano dlatego, że w obecnym brzmieniu dotyczy ona np. kaset VHS czy kaset magnetofonowych, magnetowidów itp. A z tego co się orientuję obecnie sprzedaż tego typu nośników danych i odtwarzaczy trochę zmalała, więc trzeba sięgnąć do tych sprzętów, które obecnie są bardziej popularne. Lista urządzeń ma być wiec rozszerzona dodając do niej m.in. komputer stacjonarny, laptop, tablet, aparat fotograficzny, czy nawet papier ksero.

Chyba każdy się zgodzi, że smartfony są obecnie jednym najpopularniejszych jak nie najpopularniejszym urządzeniem elektronicznym do konsumpcji rozrywki czy kultury. Na liście urządzeń objętych opłatą ich nie ma, ale w projekcie jest zapis, który mówi o urządzeniach podobnych. Osoby popierające opłatę, czyli m.in. artyści wręcz domagają się wpisania smartfonów na listę, ale nawet jeśli takiego bezpośredniego zapisu nie będzie, to obawiam się, że dla wielu osób zapis urządzenie podobne wystarczy, abyśmy zapłacili więcej dokonując zakupu smartfonu.

Opłata… Chociaż powinienem w sumie użyć słowa podatek, pomimo stanowiska np. Ministerstwa Kultury czy ZAIKSU gdzie to słowo podatek jest tak bardzo wymijane. Argumentem, że to nie jest podatek jest to, że pieniądze nie będą trafiać bezpośrednio do budżetu państwa ani samorządów terytorialnych. Ale nikt nie mówi o tym, że z tych pieniędzy finansowane mają być emerytury twórców, a te emerytury wypłacać będzie przecież państwo, czyli jakby na to nie patrzeć pieniądze w ostatecznym rozrachunku trafią do państwa.

Pieniędzmi zarządzać ma Polska Izba Artystów, która również w swoich kompetencjach będzie miała możliwość nadawania i odbierania statusu artysty zawodowego, który ma być niezbędny do otrzymania jakichkolwiek dopłat. W projekcie ustawy są również zapisy, że Polska Izba Artystów może być wspomagana w działalności przez dotacje przyznawane przez Ministerstwo Kultury, czyli z Budżetu Państwa, czyli w ogóle zanim pieniądze z opłaty reprograficznej trafią do kogoś trzeba będzie utrzymać dodatkową biurokrację.

Na uwagę zasługuje również fakt, iż za egzekwowanie opłaty odpowiedzialny ma być urząd skarbowy. Obecnie za pobieranie opłaty odpowiedzialne są same zainteresowane instytucje, jednak nie mają one zbyt dużej mocy sprawczej, w przeciwieństwie do urzędu skarbowego. A więc czy na pewno określenie tej opłaty podatkiem jest niezgodne z prawdą?

Ale o jakich pieniądzach w ogóle mówimy? Ile musimy pracować, żeby wspomóc biednego twórcę, który w pocie czoła i skwarze dnia pisze swoje wiersze, swoje książki, swoje piosenki, aby nam żyło się lepiej? Projekt zakłada, że od większości urządzeń pobieranie będzie 4% od wartości brutto, co daje jakieś 5% netto, co daje bardzo dużo pieniędzy. Wyjątkiem miałyby być maszyny kopiujące w ilości od 100 kopii na minutę, Czytniki ebooków i podobne urządzenia oraz cyfrowe aparaty fotograficzne z niewymiennymi obiektywami, bo od nich pobieranych ma być 2% i 1% pobierany ma być od papieru ksero.

wykaz urządzeń

Lista urządzeń, które mają być objęte opłatą

Jak kupie sobie coś za 100zł to oddam 4 albo 5zł więcej. Ale do telewizora za 5000 złotych dołożymy pewnie od 250 do 300zł a do komputera za 10 000zł dołożymy od 500 do 600 złotych. Nie wydaje mi się więc, że moje ciężko zarobione pieniądze powinny trafić do osób z których twórczości często nawet nie korzystam.

Sama konstrukcja tej opłaty jest strasznie nie trafiona, jeżeli skonfrontujemy ją z oczekiwaniami tych biedniejszych artystów. W swoim założeniu opłata reprograficzna ma rekompensować w sposób bezpośredni straty, jakie ponosi autor na skutek tzw. dozwolonego użytku. Ale jakie straty może mieć artysta, który sprzedaje małe nakłady lub nie sprzedaje ich wcale? Odpowiedź brzmi: małe albo nie posiada ich wcale, a jedynie wydaje mu się, że takie straty posiada, bo nikt nie chce kupić jego dzieł, a on tak się starał, gdy te dzieła tworzył. A jakie straty mają najpopularniejsi artyści? Znacznie większe, bo to ich utwory czy inne dzieła są kopiowane i powielane. A więc to straty artystów, którzy nie potrzebują dodatkowych pieniędzy, gdyż świetnie radzą sobie zarabiając na swojej działalności artystycznej w większości będą rekompensowane z tych opłat, a ci którzy zarabiają mało dalej będą zarabiać mało. Chyba, że ministerstwo czy Polska Izba Artystów maja jakieś inne pomysły na dysponowanie tymi środkami, tylko że wtedy nie powinniśmy rozmawiać już o opłacie reprograficznej, bo jest ona sprzeczna z własną ideą.

No i jeszcze weźmy pod uwagę, że w znacznej części słuchamy np. muzyki zagranicznej, co oznaczałoby, że pieniądze polskich podatników powinny trafić do twórców z poza naszego kraju. Przecież kopiujemy też niepolskich artystów, to dlaczego jak kopiuję Jasia Kapelę to muszę zapłacić więcej za telefon, a jak skopiuję lub pożyczę komuś książkę J.K. Rowling to już nie muszę? Czy też muszę, ale pieniądze dalej trafią do Polskiej Izby Artystów która dofinansuje Polskich Twórców?

W tym wszystkim najzabawniejsza opinia i głębokie przekonanie popierających opłatę, że ona przecież będzie nałożona na producentów, importerów i dystrybutorów sprzętu. Końcowy użytkownik nie zapłaci ani grosza. Co jest oczywiście bzdurą, bo ciężar tej opłaty na swoje barki musi wziąć użytkownik końcowy, czyli my wszyscy, bo to my jesteśmy przecież tymi, którzy kopiują i udostępniają te treści gdzieś tam bez zgody artysty, czy po prostu zgodnie z użytkiem dozwolonym, no ale to przez nas autor nie dostaje wynagrodzenia a nie przez producenta czy importera. I tu dochodzimy do sedna. Producenci ani importerzy nie kopiują treści, nie udostępniają ich, no bo w jaki sposób mieliby to robić? Oni dostarczają nam jedynie taką możliwość. A to czy my to wykorzystamy zależy tylko i wyłącznie od nas. Ale przecież należy „karać” już za samo domniemanie winy, o ile w ogóle możemy w tym przypadku o jakiejkolwiek winie mówić, bo przypominam, że cała sprawa dotyczy twórczości, za którą wcześniej tak naprawdę już raz zapłaciliśmy.

Abstrahując od tego czy firmy stać czy nie, na zapłacenie takiej opłat, to czy zapłacilibyście taki podatek z własnej kieszeni czy jednak podnieślibyście ceny o tyle, o ile wymuszałby na was podatek, żeby zrealizować swoje założone cele sprzedażowe?

Chociaż może, przesadzam. Ostatnio wprowadzili podatek cukrowy i koszty na siebie w całości wzięli producenci a ceny się nie zmieniły. A nie, czekajcie…

Z całością tekstu propozycji opłaty możecie zapoznać się tutaj: https://artystazawodowy.pl/mooncms/uploads/PrUStUprawnieniaArtysty4_05_21.pdf

Zapraszam do zapoznania się z moim filmem dotyczącym tematu:


Reader's opinions

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.