Jason Becker – zapomniany gitarzysta
Written by Redakcja on 5 grudnia 2023
W wieku 21 lat usłyszał diagnozę nieuleczalnej choroby – SLA. Miał z nią żyć tylko kilka lat, a jest z nami aż dotąd. Musiał porzucić grę na gitarze, ale nadal tworzy muzykę. Jason Becker jako wirtuoz gitary i człowiek o nadprzeciętnie silnym charakterze.
Jason Eli Becker urodził się 22 lipca 1969 roku w Richmond w amerykańskim stanie Kalifornia, miesiąc przed wyznaczonym terminem narodzin. Jednym z przełomowych wydarzeń w jego życiu było z pewnością otrzymanie z okazji świąt Bożego Narodzenia pierwszej gitary. Wuj nauczył chłopca podstawowych akordów, a ojciec szkolił syna z zasad zapisu nutowego. Od tego wszystko się zaczęło.
Chłopiec szybko zaczął osiągać swoje cele w nauce gry na gitarze. Już jako uczeń szóstej klasy wystąpił na pokazie talentów w swojej szkole, wykonując utwór Boba Dylana. Potrafił zagrać ze słuchu utwory między innymi Erica Claptona. Niewątpliwie zaczął wyróżniać się z tłumu i wiadomo było, że został obdarzony ogromnym talentem. Jednak nie można zapomnieć o tym, że chłopiec poświęcał każdą chwilę, nie tylko wolną, lecz dosłownie każdą, na grę na gitarze. Ćwiczył podczas podróży samochodem czy kolacji. Okoliczności rozwoju Jasona intensywnie wspierali jego rodzice, którzy starali się nie odmawiać dziecku nowego sprzętu muzycznego.
Inspiracje muzyczne Beckera
Inspiracje Beckera nie należały do standardowych, gdyż byli to, między innymi twórcy muzyki klasycznej, tacy jak: Bach, Mozart, Vivaldi i przede wszystkim Paganini. Jason jako pierwszy w historii zaaranżował i wykonał na gitarze jego arcytrudny Kaprys nr 24, chociaż wielu mówiło, że jest to nie do zrobienia.
Artysta, skupiając się na muzyce, ukończył szkołę wcześniej. Gdy miał 16 lat poznał muzyka Marty’ego Friedmana, którego obecnie kojarzy się najczęściej jako gitarzystę zespołu Megadeth z lat 90. Jason, Marty i kilkoro innych muzyków utworzyli wspólnie zespół, który nazwali Cacophony. Wydali dwa albumy, pierwszy – „Speed Metal Symphony” (z 1987) i drugi –„Go Off!” (z 1988). Również w 1988 roku wydał własną solową płytę „Perpetual Burn”. Jason Becker znany jest ze swojej nieprzeciętnej zdolności gry arpeggio techniką sweep picking, którą opanował do perfekcji. Jego muzyka cechuje się niespotykaną ekspresywnością, a melodie nie trzymają się przyjętych schematów. Utwory na płycie zaskakują swą budową i złożonością. Jednym z nich oraz najpopularniejszym jest „Altitudes”. W roku 1990 – wtedy już wirtuoz gitary – Jason Becker dołączył do zespołu Davida Lee Rotha (znanego również jako wokalista z zespołu Van Halen). Tam zastąpił wybitnego gitarzystę Steve’a Vaia. To wszystko miało mu pozwolić na pokazanie się szerszej publice oraz występowanie na wielkich halach i stadionach.
Początki choroby
Chwilę po wstąpieniu do zespołu Davida Lee Rotha zaczął dostrzegać niepokojące objawy: dziwne mrowienie w nogach czy drętwienie mięśni, większe niż zazwyczaj zmęczenie. Potem skurcze robiły się coraz bardziej bolesne. W grudniu 1990 roku, kiedy musiał podpierać się przy chodzeniu laską, już wiedział, że coś było nie w porządku. Po wizycie u neurologa usłyszał szkoującą diagnozę – okazało się, że choruje na stwardnienie zanikowe boczne (SLA). Jest to postępującą i jak na razie nieuleczalnca choroba, która powoduje obumieranie neuronów ruchowych, czyli komórek nerwowych rozsiadających się od mózgu i rdzenia kręgowego do mięśni w całym ciele człowieka. W momencie, kiedy ulegają osłabieniu i zniszczeniu, przestają wysyłać impulsy do mięśni, które słabną, a następnie zanikają. W efekcie mózg traci możliwość inicjowania i kontrolowania dowolnych mięśni w organizmie, co wiąże się u osoby chorującej na stwardnienie zanikowe boczne z utratą możliwości mówienia, poruszania się czy przełykania.
Dla Jasona Beckera oznaczało to koniec z gitarą, jego całym życiem. W pewnym momencie jego palce zrobiły się tak słabe, że ledwo łapał akordy, a co tu dopiero mówić o graniu solówek. Gdy zauważył, że mięsień między kciukiem a palcem wskazującym znacznie się pomniejszył, wpadł w rozpacz i zaczął płakać.
Postępujący paraliż uniemożliwił muzykowi wyruszenie w trasę koncertową. Jego życie zmieniło się o 180 stopni. Gdy usłyszał diagnozę miał zaledwie 21 lat, a lekarze, znając realia choroby, dawali mu 5 lat życia. Obecnie muzyk nadal żyje, ma 54 lata i nie poddaje się. Co prawda już nie mówi, ale nadal stara się w pewien sposób tworzyć muzykę. Jest aktywnym kompozytorem. Ostatnim skomponowanym przez niego albumem jest „Triumphant Hearts” z 2018 roku. Na nim wystąpili, m.in.: jego kolega z wcześniejszych lat – Marty Friedman oraz wirtuozi gitary Joe Satriani i Steve Vai.
Dwa lata temu w 2021 roku, muzyk opowiedział o swoim obecnym stanie zdrowia, sposobie komunikowania się ze światem, nagraniach i planach na przyszłość w wywiadzie dla TopGuitar. Padły tam przepiękne słowa od samego Jasona Beckera:
Mam chwile smutku i mam ochotę się poddać, ale przeszedłem przecież tak daleko i myślę sobie, że chodzi o miłość, w tym miłość do życia. Tworzenie muzyki, poczucie celu oraz miłość i szacunek moich przyjaciół, fanów i rówieśników również są bardzo motywujące.
„Perpetual Burn”
Album „Perpetual Burn” rozpoczyna sekcja klawiszy, które wprowadzają słuchacza do partii gitarowych. Następnie główną rolę gra gitara przy powolnym podkładzie klawiszy i ledwo słyszalnej perkusji. Powolne tempo zmienia się w bardzo szybko grane arpeggia. W wielu częściach albumu słychać inspirację muzyką klasyczną. Można poczuć się, jakby słuchało się partii skrzypiec, które nimi nie są. Po pierwszym przesłuchaniu tej płyty, a właściwie już pierwszego utworu, gitarzysta zrobił na mnie ogromne wrażenie. Zafascynował mnie oczywiście jego zaawansowany poziom techniczny, ale również emocjonalność w jego muzyce. To, jakie wyszukane dźwięki wydobył z gitary, przyprawiło mnie o dreszcze. Czułam jakby poszczególne uderzenia strun wbijały w moje ciało szpilki i przekazywały bodziec do mojej głowy, przez co mogłam utopić się w twórczości Beckera. Dodatkowo, porównując z wirtuozami takimi jak : Steve Vai czy Satriani, których kawałki dyskografii miałam okazję przesłuchać już wcześniej, Jason Becker pokazał mi, że mogę puścić sobie cały instrumentalny album na słuchawkach i nie zmęczyć się nim. Mimo mojej sympatii do wspomnianych gitarzystów, Jason z wydaniem „Perpetual burn” najszybciej skradł moje serce.