Dlaczego dziennikarstwo?

Written by on 19 lipca 2020

Po takim tytule każdy spodziewa się odpowiedzi w stylu „od zawsze o tym marzyłem” albo „już, kiedy byłem w podstawówce o tym myślałem”. Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna. Większość znanych mi osób trudniących się różnorakimi profesjami opowiadając jak to się stało, że pracują w takim a nie innym zawodzie używają słów takich jak przypadek czy zbieg okoliczności. Istnieje bardzo duży procent osób, które nie pracują w zawodzie, do którego przygotowywali się przez lata w szkole i na różnorakich kursach. Dlaczego tak się dzieje?

Ja pamiętam, że w podstawówce chciałem być policjantem. Chciałem też być księdzem, prezydentem, prawnikiem… a jednak wylądowałem na kierunku dziennikarskim. Co więcej, decyzję o podjęciu takich a nie innych studiów podjąłem po czterech latach spędzonych w technikum o profilu mechatronicznym. Jak połączyłem sobie elektronikę, mechanikę, robotykę i programowanie z dziennikarstwem? Do dzisiaj sam nie znam odpowiedzi na to pytanie. Ale jedno czego jestem pewien, to że nie żadnej z tych decyzji nie żałuję.

Ale co ja będę w ogóle miał po tych studiach? Z dyplomem w rękach będę szukał pracy, a pracodawcy i tak patrzeć będą na doświadczenie i zaangażowanie a nie na wykształcenie. To prawda, ale co się podczas zajęć dowiem, tego nikt mi nie odbierze. A dowiedzieć można się wielu ciekawych rzeczy. I wielu nie ciekawych, ale to już zależy od tego czym tak na prawdę się interesujemy.

Studia na kierunku Dziennikarstwo i Komunikacja Społeczna, mam takie wrażenie, zaczynają się bardzo nijako. Po większości studentów często widać, że nie wiedzą tak naprawdę co tutaj robią. Zajęcia, przerwa, zajęcia, dom, i następnego dnia od początku to samo. Z innymi kierunkami jest pewnie tak samo, ale nie studiowałem innych kierunków, więc nie będę się wypowiadał. I tak to wszystko przez pewien czas toczy się bez wyraźnego celu, i co ważniejsze, nie dając żadnej satysfakcji. I wtedy nadchodzi przełomowy moment, który może, choć nie musi, zmienić wszystko.

Aby to czego się uczymy zaczęło być dla nas ciekawe i sprawiało satysfakcję, musimy to połączyć z własnymi zainteresowaniami. Tylko, że często nie mamy pojęcia co tak naprawdę nas interesuje. Ale gdy już to odkryjemy, wszystko diametralnie się zmieni. W moim przypadku było to zainteresowanie radiem i wybór specjalizacji związanej z radiem i telewizją. Tworzenie własnych audycji, relacje, wywiady, pisanie tekstów, realizacja, do tego dochodzi również montaż, ale tym zajmowałem się już wcześniej, więc miąłem łatwiej. Wszystko to sprawia, że studia nagle wywracają się do góry nogami, i zajęcia, w których przychodzi nam uczestniczyć, stają się niejako dopełnieniem tego, co nas interesuje, a nie tylko smutnym, codziennym obowiązkiem. I to jest w tym wszystkim najważniejsze.

Umiejętność połączenia nauki z pasją, daje wiele korzyści. Realizując siebie, robiąc to co lubimy robić, pogłębiamy swoją wiedzę, a człowiek przecież uczy się przez całe życie. A na końcu i tak umiera głupim, ale to już inna historia. Nie rozumiem ludzi, którzy studiują kierunki, które przestają ich interesować. Czasami lepiej rzucić jedne studia i np. rozpocząć kolejne na innym kierunku, zamiast tkwić w miejscu czując, że się nie rozwijamy. Bo jaki jest wtedy w tym sens? Studiowanie po to, aby móc korzystać ze zniżek przysługujących studentom jest moim zdaniem nieco głupie i naiwne, bo czy warto jest poświęcać swój czas na coś, co w ostatecznym rozrachunku nic w naszym życiu nie zmieni?

Jeżeli się uprzemy, możemy skończyć studia prześlizgując się przez każdy semestr z nożem na gardle, tylko czy warto? A może po prostu studia nie są dla mnie i warto pomyśleć o rozpoczęciu pracy zarobkowej? A może po prostu trzeba zaryzykować, i zmienić to co nam przeszkadza? Może na innym kierunku studiów w końcu odpowiesz sobie na pytanie co ja tu w ogóle robię?


Reader's opinions

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.