Czy potrafisz powiedzieć ‘’żegnaj’’ tak samo pięknie, jak mówiłaś ‘’cześć’’?
Written by Amelia Stępień on 9 maja 2025
Pamiętacie te pierwsze randki, kiedy świat kręcił się tylko wokół was? Jego zapach przyprawiał o zawrót głowy, a ona śmiała się nawet z tych żartów, które normalnie nie śmieszą nikogo. Motyle w brzuchu? A może całe ich stado. I to magiczne „Napisz, jak dojedziesz”, które brzmiało jak zaklęcie prosto z bajki. A potem… coś zaczyna cicho pękać. Już nie ma porannych wiadomości. Spotkania planowane są z kilkutygodniowym wyprzedzeniem, bo „jest tyle na głowie”. I pojawia się ten niepokój: czy to jeszcze związek, czy już tylko wspomnienie? Brzmi znajomo?
Kiedy magia znika…
Na początku wszystko jest łatwe. Spotkania trwają do późna, wiadomości nie mają końca, a każda chwila razem jest jak scena z filmu. Aż w końcu przychodzi to, co nazywam „uderzeniem rzeczywistości”. Romantyczne randki zamieniają się w poważne rozmowy o przyszłości: „Czego właściwie szukasz?” „Gdzie widzisz siebie za 10 lat?” Chemia to tylko wstęp. Prawdziwa relacja zaczyna się tam, gdzie kończy się zauroczenie, a zaczyna komunikacja. Nagle „spontaniczny” on staje się „nieodpowiedzialny”, a „niezależna” ona — „nieobecna”. Bo randki to wersja demo, a prawdziwa wersja pojawia się później, z całą paletą aktualizacji i błędów. Nie da się ukryć: każdy z nas kocha i przywiązuje się w swoim tempie. Kiedy jedno już planuje spotkanie z rodzicami, drugie wciąż zastanawia się, czy to w ogóle ma sens. I tu zaczyna się zgrzyt. Bo różnice w oczekiwaniach i tempie zaangażowania wychodzą na wierzch dopiero wtedy, gdy opadną emocje.
Jak odejść, nie robiąc dramy?
Rozstanie nie musi być wojną. Może być rozmową – szczerą, delikatną, z klasą. Zamiast zostawiać drugą osobę w niepewności, udając, że wszystko gra, można powiedzieć wprost: „Było pięknie, ale czuję, że to już nie to.” Bez dramatów, bez wypominania. Po prostu: „Dziękuję. Ale nie chcę więcej.” Jeśli relacja była krótka i płytka jest jeszcze łatwiej. Wystarczy wyciszyć kontakt, bez trzaskania drzwiami. Dla tych, co się rozstają bez większych emocji, takie „Trzymaj się ciepło” może być wystarczającym zakończeniem. A może zostać przyjaciółmi? Brzmi kusząco, ale warto zadać sobie pytanie: czy naprawdę chcę przyjaźni… czy tylko nie umiem odpuścić? Jeśli w środku tli się jeszcze nadzieja, że „może coś się zmieni” to nie przyjaźń, to przedłużanie bólu. Lepiej się odciąć, zamknąć ten rozdział, zanim zaboli jeszcze bardziej.
Leczenie złamanego serca
Nowy kraj, nowy ja? Owszem, wyjazd na Bali albo choćby nad polskie morze może pomóc. Bo lepiej płakać z kokosem w ręku na plaży niż w łazience na dworcu w Kielcach. Ale pamiętaj, gdziekolwiek pojedziesz, zabierasz siebie i swoje emocje.
Druga szkoła mówi: odetnij się. Usuń numer, zablokuj na Instagramie, zrób czystki w playlistach. I nie rób tego w afekcie – najlepiej na trzeźwo i z chłodną głową. A potem… wracaj do siebie. Nowe hobby, nowe miejsca, nowi ludzie. Bo po rozstaniu najważniejsze to przypomnieć sobie, kim jesteś bez tej osoby. I powoli, krok po kroku, zacząć się śmiać bez tego „dobranoc” od niego.
Kryzys czy koniec?
To najtrudniejszy moment – serce mówi jedno, a rozum drugie. Bo każda relacja ma dołki. Ale kryzys to coś, co oboje chcecie razem przejść. Rozstanie zaczyna się wtedy, gdy tylko jedna osoba ciągnie ten wózek. Jeśli walczysz tylko Ty to już nie jest walka, to jest samotne umieranie w związku. Zanim powiesz „żegnaj” albo „spróbujmy jeszcze raz”, zapytaj siebie: czy ja tu jeszcze jestem cała? Bo prawdziwe rozstanie to nie tylko z drugą osobą. To także pożegnanie się z własnymi złudzeniami.
Dlaczego wciąż przyciągamy tych samych ludzi?
Rozstanie za nami, łzy wytarte, a serce… znowu ląduje w tej samej historii. Psychologowie mówią: przyciągamy nie to, czego chcemy, ale to, co znamy. Jeśli całe życie uczyłaś się godzić na mało, nawet z księcia zrobisz przeciętniaka.
Dlatego zanim wejdziesz w kolejną „grę wstępną”, zapytaj siebie:
-
Czy ja znowu zaczęłam się dostosowywać?
-
Czy znowu tłumaczę czyjeś błędy?
-
Czy znowu robię coś, czego nie chcę?
Bo randki, związki i miłość to nie egzamin. Nie musisz zdawać na lepszą ocenę u tych, którzy nie wiedzą, jak cię docenić.
Może w tej nowej rundzie warto zagrać inaczej. Dla siebie.
Spodobało się? Super! Ten temat bardziej rozwinięto w poniższym odcinku „Gry Wstępnej”! Klikaj i słuchaj!
Fraszka