Przygoda w Calardii: Krok ku sławie
Written by Redakcja on 15 listopada 2020
Witajcie czytelnicy! W ostatnim moim artykule poznaliśmy Jana, młodego, odważnego mężczyznę, który postanowił opuścić swój rodzinny dom i pędzić ku swoim marzeniom o sławie i pieniądzach. Już w pierwszych dniach pomógł ludziom z Praven pozbyć się złodziejskich szumowin z ich miasta, za co zyskał miano honorowego obywatela. Dziś Jan postanowił postawić pierwszy krok ku wielkiemu bogactwu.
Zaraz po zajściach w Praven, nasz bohater wraz z oddziałem szykował się do podróży na północ. Po zapakowaniu podarunków od mieszkańców, pożegnali się oni z kupcem oraz jego bratem i mieli już wsiadać na konie, gdy do izby wszedł mistrz Gildii. Okazało się, że niedobitki łupieżców nadal grasują w okolicy i uprzykrzają życie okolicznym rolnikom. Handlarz powiedział naszemu protagoniście, że czas ostatecznie rozwiązać problem bandytów, oczywiście za sowitą opłatą, którą oferują wszyscy kupcy z Praven. Po takim oświadczeniu niewiele trzeba było Janowi tłumaczyć, jego wędrówka na północ musiała zaczekać. Zebrawszy swój wierny oddział, bohater wyruszył wytropić łupieżców i zakończyć ten wątek w swojej historii.
Po odczytaniu notatek, które przed wyjazdem przekazał Janowi mistrz gildii, stwierdził on, że najlepiej będzie zacząć poszukiwania w wiosce Veidar, mieszczącej się tuż przy głównym szlaku handlowym biegnącym od Praven aż do stolicy Królestwa Rhodoków- Yalen. Okazało się, że banda łupieżców była w wiosce dzień wcześniej.
Sołtys powiedział, iż porwali oni czterech mężczyzn i skierowali się ku granicy. Obiecał on też, że jeśli Jan z oddziałem przyprowadzą uprowadzonych mieszkańców całych i zdrowych, to spotka ich zapłata. Kolejny sposób na zarobienie dodatkowych talarów zmotywował naszego bohatera do szybszego działania. Udał się wraz z oddziałem ku granicy, wędrując nocą, nie zwalniając tempa, dopadł on ściganych łupieżców. Nareszcie nastała ta chwila! Kolejny raz wykorzystując element zaskoczenia, Jan polecił połowie oddziału zajść bandytów od lewej flanki, gdzie on i reszta mieli zaatakować od frontu. Walka nie trwała długo. Bohater wraz ze zbrojnymi piechurami skupili na sobie uwagę wszystkich wrogów, gdy lekko zbrojni wykorzystując zarośla, zaszli ich od tyłu, odcinając nieprzyjaciołom drogę ucieczki. Żaden z bandytów nie miał szans przeżyć tego starcia. Po zebraniu łupów i rozdzieleniu ich w obrębie oddziału, Jan polecił uwolnić zakładników i ich opatrzeć.
Zadanie zostało połowicznie wykonane, teraz wystarczy wrócić z odbitymi mężczyznami do Veidar oraz po odbiór nagrody do Praven. Długo nie czekając, bohater postanowił dać rozkaz do wymarszu. Nie minęło kilka godzin, a mieszkańcy Veidar świętowali powrót swoich mężów, braci i synów. W podzięce za ich uwolnienie, Jan wraz z oddziałem, otrzymali trochę wartościowych towarów; oliwy, sukien czy wyrobów ceramicznych. W akompaniamencie braw i podziękowań, nasz bohater i jego ludzie ruszyli do Praven. Gdy tam dojeżdżali słońce było już za horyzontem, a Jan i jego ludzie zdecydowanie zaczęli odczuwać zmęczenie. Postanowili więc pójść do tawerny i odpocząć. Gdy jednak przekroczyli oni próg szynku, przywitał ich mistrz gildii i okoliczni kupcy. Ucieszeni widokiem naszego bohatera i jego kompanów, od razu domyślili się, że zadanie zostało wykonane, więc wedle umowy zapłacili mu i wyprawili ucztę w geście podziękowania.
Gdy nastał kolejny świt, Jan pożegnał się z mistrzem gildii i zapytał prześmiewczo, czy aby na pewno nie potrzebują jeszcze pomocy z łupieżcami. Mistrz, śmiejąc się, odpowiedział, że jeśli kolejne bandy będą niepokoić Praven i jego mieszkańców, to wie kogo szukać, po czym uściskał Jana i życzył mu owocnych podróży. Nasz bohater dosiadł swojego rumaka i wraz z oddziałem wyjechali z Praven, kierując się na północ szukać kolejnych przygód i sławy.