Current track

Title

Artist

Current show

Gra Wstępna

09:00 10:00

Current show

Gra Wstępna

09:00 10:00

Upcoming show

Gra Wstępna

09:00 10:00


Przemyślenia filologa: Feministyczny ,,Władca much”

Written by on 6 lutego 2025

Niewątpliwie Władca much W. Goldinga jest wyjątkową książką. W 2005 roku znalazła się ona na ogłoszonej przez tygodnik Time liście stu najlepszych anglojęzycznych książek powstałych od 1923 roku. Znajduje się ona również na podobnej liście, ale tym razem ,,najgorszych” utworów — możemy ją tam znaleźć prawdopodobnie przez kontrowersyjne poglądy autora w kwestii natury ludzkiej.

Na czym polega więc fenomen pierwszej powieści Goldinga? Czemu jest ona tak polaryzująca i zbiera tak kontrastowe opinie? Dlaczego są to Władcy much, a nie Władczynie much? Takich i podobnych pytań w głowie przeciętnego czytelnika może rodzić się wiele. Niektóre wydają się być wręcz banalne i nie wymagają żadnej erudycji, aby na nie odpowiedzieć, nad innymi należałoby się zastanowić, prześledzić dotychczasowe dokonania literatury powszechnej w zakresie tematyki podejmowanej przez Goldinga. Zastanówmy się, o czym tak właściwie jest ta książka?

Z pozoru prosta historia – grupa chłopców w różnym wieku przeżywa katastrofę lotniczą lądując na wyspie. Nie przeżywa nikt dorosły, oni sami są uczniami, niektórzy starszymi, drudzy młodszymi. Muszą sobie jakoś poradzić na wyspie. Nie znają się, nie mają prawie nic co może przydać się podczas survivalu – bo tak trzeba określić ich pobyt na atolu. Jeden z nich zostaje wybrany dowódcą, chłopcy próbują jakoś współpracować, aby ktoś ich uratował. Można by powiedzieć, że to trochę odmłodzona wersja Robinsona Crusoe, tylko, że Defoe pisał o ponaddwudziestoletnim młodzieńcu, a Golding o grupie młodzieniaszków, w której część, nie bez powodu jest nazywana maluchami, a najstarsi mogą mieć kilkanaście, pewnie 12-13 lat. To wciąż dzieci, inaczej w tym wieku miałaby się sytuacja z dziewczynkami, ale o tym trochę później. Znajdują pożywienie, zostają ustalone zasady. Nadrzędną sprawą (przynajmniej do czasu) jest utrzymanie przy życiu ogniska, które będzie wypuszczało dym, aby statek płynący obok wyspy go ujrzał i uratował chłopców. Przynajmniej taki był plan lidera – Ralpha. Tok akcji i różne losowe przypadki pokazały mu, jak bardzo się mylił. Na tym koniec streszczenia – gdyby ten tekst trafił do kogoś nieznającego tego utworu, czytelnik będzie miał niejedną niespodziankę, jak dalej toczą się losy młodzieniaszków.

Właśnie oni, patrząc trochę szerzej, próbują zorganizować społeczeństwo, małe państewko, w którym są pewne zasady, mamy osobę rządzącą etc. Niektórzy pełnią jakieś role i funkcje. Są świadomi, że nie ich sytuacja nie jest kolorowa, potrzebują jakiegoś porządku, według którego będzie się toczyło życie na wyspie. Organizacja była dla bohaterów ważna, pewnie wiedzieli, że każde dobre państwo jest uporządkowane, chcieli tę zasadę przenieść na ,,swoje podwórko”. A co wychodzi de facto? Pomimo początkowego ładu i składu, chłopcy wraz z biegiem historii pogrążają się w barbarzyńskich rytuałach, tańcach i pieśniach. Zatracają powoli swój pierwiastek ludzki. W głowach niektórych rodzi się bunt, chęć przełożenia własnego dobra, zaspokojenia swoich zachcianek względem grupy. Ważnym elementem demokracji, równości była koncha. Każdy kto ją trzymał mógł się wypowiedzieć, nie było podziału na gorszych i lepszych (przynajmniej z założenia), prawo głosu było z nią powiązane. To dzięki jej dźwiękowi chłopcy wiedzą, że ich wódz chce się z nimi spotkać. Wraz z powolnym odczłowieczaniem się bohaterów, muszla zdaje się tracić swoją wagę. Ostateczny jej rozpad jest symbolicznym zakończeniem, nie tylko demokracji jako takiej, ale też życia bohatera, który najbardziej spośród wszystkich chłopców był do niej przywiązany.

No właśnie, bohaterami są TYLKO i wyłącznie chłopcy. Z pozoru błaha rzecz, ,,taki był kaprys Golding” mógłby powiedzieć ktoś, kto nie szuka odpowiedzi, nie stawia pytań, a czasem nie stwarza problemów. Jednakże, ja do tego zacnego, bezpiecznego grona nie należę, więc zadam pytanie, może nawet niejedno. Dlaczego? Dlaczego TYLKO chłopcy są bohaterami Władców Much? Niestety nie udało się ustalić, jak przebiegał proces tworzenia tej książki. Czy Golding siadając do pisania jej, już miał cały plan, wiedział jak się ona skończy, etc.? A może treść rodziła się dualistycznie? Na kartkach papieru i w samej głowie autora. Może gdyby bohaterkami były same dziewczynki, historia potoczyłaby się całkiem inaczej? To, czemu zawdzięczamy ostatecznie taki wydźwięk i koncept powieści, pozostaje w głowie Goldinga i być może w manuskrypcie, to tam mogą być widoczne skreślenia, sam proces twórczy. A czy historia byłaby inna, gdyby na wyspę wrzucić jedną, dwie, trzy, a może zastąpić chłopców na dziewczynki? Możemy tylko domniemywać. Załóżmy, że z racji tego, iż w grupie byłyby jakieś przedstawicielki płci pięknej, chłopcy mogliby zachowywać się inaczej. Być może niektórzy z nich, dziewczyny traktowaliby jak coś niezwykłego, niespotykanego, pewnego rodzaju zdobycz, którą muszą schwytać, aby inni – przeciwnicy mogli się tylko obejść smakiem. Możemy zakładać, ale czy w umysłach dwunastoletnich chłopców narodziłyby się takie emocje i uczucia? To pytanie pozostaje w strefie domysłów.

Tę sferę pociągnijmy znaczenie dalej, załóżmy, że bohaterkami są dziewczyny. Przy założeniu, że są w podobnym wieku, są znacznie bardziej dojrzałe od chłopców. Prawdopodobnie ich relacje byłyby bardziej trwałe, a więzi mocniejsze. Grupa byłaby silniejsza, przez co miałaby większe szanse na przeżycie wszystkich jej członków. Ale niestety, nie wiadomo czy zrobiłyby to wszystko co przypadło w udziale chłopcom. Zakładamy, że raczej nie urządziłyby dzikiego tańca, nie polowały tak brutalnie na świnię, przykładów z książki, w których stereotypowo dziewczynki zachowałyby się inaczej jest wiele. Musimy być świadomi, że nawet wśród nich mógłby być ,,mocny charakter”, ktoś kto próbowałby dominować nad resztą, jednak taka osoba, też jest ważna. Jednakowoż zakładamy, że ta osoba w inny sposób trzymała w ryzach swoje ,,siostry” na wygnaniu. Prawdopodobnie wszystkie okazałyby więcej empatii maluchom, bardziej pilnowałyby mówienia z konchą, ale mogłyby też być bardziej przestraszone węży. Ważnym w kontekście płci jest też tytuł. To Władcy much, odwołuje on nas do Belzebuba, demona, to imię jest też wykorzystywane do określenia szatana. W powieści jest on przedstawiony poprzez głowę dzikiej świni nabitą na pal. Chłopcy upolowali świnię, jeden z nich oderżnął jej łeb i postanowiono zrobić z niego ofiarę dla potwora. Ale czy dziewczynki byłyby nie tylko gotowe fizycznie, ale i psychicznie zrobić to samo? Po raz kolejny musimy założyć, że szczególnie w tym wieku, są one słabsze, nie tylko fizycznie, ale też psychicznie. Chłopcy pomimo dość małego doświadczenia, dopóki nie pojawił się w ich głowach potwór, po dżungli poruszali się dość sprawnie. To trochę jakby las, natura, dżungla był ich naturalnym środowiskiem, w którym dobrze się czują i potrafią się poruszać. Jak w tym środowisku odnalazłyby się dziewczynki? Tego nie wie nikt. Skoro, hipotetycznie odpada nam opcja złożenia ofiary i zabicia świni, to czy utwór Goldinga nadal miałby tytuł Władca much?

Jednakże, dla damskiej wersji Władców much, nie tylko sam tytuł może być ,,problematyczny”. Nie tylko ten aspekt jest symboliczny, Simon jeden z bohaterów jest takim symbolem miłości. Może być odczytywany jako Chrystus. To on jest empatyczny, dzieli się z innymi pożywieniem, pomaga jako jeden z nielicznych Ralphowi przy budowaniu kolejnych szałasów. Simon, który się nie boi, może poznać prawdę o ,,potworze”. Simon podobnie jak Chrystus jest ,,kuszony” przez złego ducha, ginie poświęcając się za innych. Jego ciało nie zostaje odnalezione – tak jak ciało Jezusa, kiedy otwarto grób. A kobieta? Ciężko może być nam znaleźć taki ,,wzór”, odnośnik do kobiecej postaci, z którą moglibyśmy znaleźć tyle wspólnego, co Simon z Chrystusem.

Elementy symboliczne, biblijne, aksjologiczne, ekranizacje, a także to, czy wymowa tej powieści zmieniałaby się, gdyby jej bohaterami były dziewczynki są ciekawymi tematami, nie tylko na tekst publicystyczny, ale może nawet na pracę magisterką? Jak młode dziewczyny poradziłyby sobie na wyspie, na której nie ma żadnych udogodnień, a warunki są prymitywne? Brakuje kontaktu ze światem, wszystkie narzędzia trzeba samemu wytworzyć, a nawet ogień udało się uzyskać  chłopcom dzięki okularom Prosiaczka? Kto wie, co przyniesie nam Władca Much?

/Fot. freepik.com

 


Reader's opinions

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *


This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.


Share on Facebook
Share on Twitter
Share on Pinterest
Share on Linkedin
Send by Whatsapp
Love