Czemu ofiary molestowania ujawniają się po latach?
Written by Redakcja on 10 grudnia 2020
Odnoszę wrażenie, że coraz częściej do mediów trafiają historie osób molestowanych, które pierwszy raz otwarcie mówią o tym, co je dotknęło. W wielu przypadkach, ofiary wskazują też sprawców. Niejednolity profil pokrzywdzonych sprawia, że również oprawcy należą do różnych grup społecznych. Pewnie większość ludzi słyszała o ruchu obywatelskim #MeToo, nagłośnionym po oskarżeniach molestowania seksualnego, wycelowanych w kierunku Harveya Weinsteina – wpływowego producenta filmowego. Obecnie powstaje dużo publikacji na temat przestępstw seksualnych popełnianych przez księży. Tutaj wśród ofiar przeważają dzieci i nastolatkowie (często już dorosłe osoby). Każda taka afera jest zaczątkiem do dalszej dyskusji i poszerzania świadomości o skali problemu. Jednak nie każdy, nawet skonfrontowany z udokumentowanymi faktami, zdecydowanie potępi sprawcę, jednocześnie wspierając ofiarę. Bardzo często widzę komentarze których wydźwięk jest jeden – nagle sobie przypomniał po 20 latach? Ten fakt, że wyznanie pada po pewnym czasie, niejako ma uniewinnić sprawcę. Skąd się bierze ten tok myślenia i dlaczego mówienie o krzywdach często następuje tak późno?
Cytując za Fundacją Centrum Badania Opinii Społecznej 'molestowaniem seksualnym jest każde zachowanie o charakterze seksualnym nieakceptowane i niepożądane przez osobę, do której się odnosi, oraz naruszające jej godność. Na ogół, choć nie wyłącznie, występuje w warunkach zależności, np. zawodowej, lub innej formy przewagi (wynikającej np. z różnicy wieku, siły fizycznej) jednej osoby nad drugą.’
Zacznę od przypadku, w którym ofiara nie tyle mówi o bolesnych doświadczeniach długo po tych wydarzeniach, ale po raz pierwszy jest wysłuchana. Ofiary gwałtów, molestowania i wszelkich nadużyć seksualnych, często gdy decydują się sprawę zgłosić na policję, słyszą od bliskich 'po co?’. Są przekonywane, że nie ma sensu chodzenie po sądach, ponieważ takie zdarzenie ciężko udowodnić. Popularne są też opinie stawiające ofiarę w roli prześladowcy, czyli sugerowanie, że co się stało to się stało, a nie warto teraz niszczyć życia oprawcy. Ofiary, które decydują się walczyć o sprawiedliwość na drodze prawnej, spotykają się z obwinianiem ich za to, co się wydarzyło. Chodzi o komentowanie zajścia między innymi sugerując, że kobieta założyła prowokujący strój, mężczyzna był pod wpływem alkoholu i nie bronił się, a ministrant nie powinien był jeździć z księdzem na pielgrzymki. Następuje usprawiedliwianie kata i napiętnowanie ofiary. Przede wszystkim jednak, umniejszana jest waga samego czynu nadużycia seksualnego, który ma długofalowe skutki w psychice ofiary i pozostaje traumą na całe życie.
Kiedy w końcu ofiara dojdzie do głosu, wyda oficjalne oświadczenie albo przekaże swoją historię dziennikarzowi, mijają niejednokrotnie lata od popełnienia przestępstwa. Wtedy właśnie podnoszą się liczne głosy podważające zeznania i lekceważące całe zajście. Osoby, których taka reakcja jest pierwszym odruchem, nie widzą jednak tego, co się działo zanim historia ujrzała światło dzienne. Nie widzą też tego, jakie szkody w życiu ofiary wyrządziła krzywda sprzed lat i jak na nie wpłynęła. Taka powierzchowna reakcja nie tylko wywołuje na nowo cierpienie ofiary, ale także zniechęca inne skrzywdzone osoby do ujawnienia się.
Molestowanie seksualne to wciąż dla wielu temat o którym nie powinno się mówić. Dlatego, że nie wypada, albo, cytując Tadeusza Rydzyka, założyciela Radia Maryja 'sprawy załatwia się w domu, w rodzinie, a nie chodzi się do mediów, ulegając jakiemuś parciu na szkło’. Ciężko uwierzyć, że ktoś z pełną świadomością swoich czynów, może mieć takie poglądy na ten temat. Niestety takie opinie nadal cieszą się niemałą popularnością. Takie głosy dodatkowo docierają do ofiar, które z przemocą spotykają się właśnie w domu.
Tutaj pojawia się kolejny aspekt późnych wyznań. Załóżmy, że dziecko jest wykorzystywane seksualnie przez rodzica. Wykorzystywanie odbywa się w czterech ścianach zacisza domowego. Gdzie i do kogo miałaby się zwrócić o pomoc taka osoba? W momencie gdy oprawcą jest bliska osoba, na której polegamy, sytuacja staje się wręcz niemożliwa do ukrócenia. Czystą ignorancją i niechęcią wykazania się empatią jest stwierdzenie w takiej sytuacji, że ktoś zmyśla, bo molestowanie ujawnił dopiero po latach.
Uczucia, które wyzwala w ofierze przemoc seksualna to paraliżujący wstyd, miażdżące poczucie winy, frustracja wywołana niemożnością prostego udowodnienia czynu i przejmujący strach.
Wstyd jest kolejnym powodem 'dlaczego tak późno’. Oprawcy właśnie na tym uczuciu budują swoją bezkarność. Wywołują w swojej ofierze tak duże poczucie wstydu, że ta nie jest w stanie nawet przed samą sobą przyznać, że to co się wydarzyło, lub dzieje, to przemoc seksualna. Pokrzywdzeni potrafią przez lata wypierać to co ich dotknęło. Sami starają się usprawiedliwić kata i naciągnąć fakty. Wszystko po to aby nie zmierzyć się wprost z tym, że zostali tak skrzywdzeni. Czasem dopiero gdy trafiają na psychoterapię są w stanie otworzyć się na własne emocje. Przyznać najpierw przed samym sobą, że są ofiarami przemocy seksualnej. Przyznanie przed innymi następuję znacznie później, albo wcale.
Poczucie winy odnosi się do kilku czynników. Jednym z nich jest poczucie odniesionej porażki w obronieniu się przed napastnikiem. Ofiara jest wyśmiewana i wyszydzana jako nieumiejąca stawić oporu. W ostatnim czasie media obiegł doskonały przykład ignorancji i wpędzania ofiary w poczucie winy. Swoją opinią na temat gwałtów podzielił się polityk, Janusz Korwin-Mikke, który stwierdził, że 'jak nie krzyczy, to widać tego chce’. Słysząc takie słowa, na prawdę ciężko się pozbyć wrażenia, że w kraju wciąż kwitnie kultura gwałtu. Mówiąc krótko jest to zjawisko polegające na trywializowaniu i usprawiedliwianiu aktów przemocy seksualnej. Kiedy osobą wykorzystaną seksualnie jest mężczyzna, poczucie winy jest tym większe, gdyż duża część chłopców wychowywana jest w atmosferze toksycznej męskości, która sprowadza mężczyznę do roli samca pozbawionego wyższych uczuć.
Kolejny powód dla którego wykorzystywani tak późno się ujawniają, jest strach przed oprawcą, ostracyzmem społecznym (wynikającym właśnie z kultury gwałtu), a także niejednokrotnie przed długimi procesami i dochodzeniami. Przestępca seksualny często grozi swojej ofierze śmiercią, skrzywdzeniem kogoś bliskiego, ponownym aktem przemocy albo, jeśli jest to osoba wpływowa, szantażuje odebraniem szans na rozwój zawodowy lub wykluczeniem ze społeczności. Przełamanie uczucia strachu wymaga wielkiej odwagi i wymaga czasem długich lat pracy z psychologiem.
Następny problem z ujawnianiem przemocy seksualnej jest prozaiczny i szczególnie mnie dojmuje. Ofiary wykorzystywania seksualnego nie zawsze wiedzą, że to je spotkało. Dotyczy to głównie dzieci, ale nie tylko. Brak skutecznej edukacji seksualnej sprawia, że ofiara przez długi czas pozostaje nieświadoma co jej się przytrafiło. Ktoś mógłby brutalnie ten problem uprościć i stwierdzić zatem, że to nie molestowanie jest złe, ale świadomość. Jednak przemoc zawsze odbija w psychice ofiary trwałe piętno, zabierając normalność i powodując szereg problemów psychologicznych. Molestowane dzieci wiedzą, że to co się dzieje sprawia ból, dyskomfort, wywołuje wstyd i strach, jednak nie wiedzą jak to nazwać. Zaczynają normalizować te wydarzenia, i dorastają w przekonaniu, że tak wygląda dzieciństwo i każdy to przechodzi. A kiedy osobą krzywdzącą jest rodzic, osoba z rodziny, nauczyciel lub ksiądz, czyli osoby, które w umyśle dziecka są niejako autorytetami, pojawia się wewnętrzny konflikt. Dziecko ma poczucie, że dorosły jest mądry, chce dla niego dobrze, jest osobą godną zaufania i taką na której można polegać. Kiedy taka osoba, już jako dorosła mierzy się w końcu z próbą nazwania tego co ją spotkało, prawda niszczy światopogląd i wywołuje poczucie, że całe dotychczasowe życie było kłamstwem. Do tego wykorzystanie ciężko udowodnić, więc ofiara wpada w błędne koło wyżej wymienionych czynników.
Wielu przypadków molestowania można uniknąć, edukując dzieci od małego na temat seksualności, ciała i stawiania granic. Uczmy dzieci na co nie mogą nikomu pozwolić, zamiast zmuszać je do uśmiechania się do obcych. Uczmy dzieci części ciała i tego do czego one służą, zamiast sadzać je na kolanach wujków i cioć. I zawsze, ale to zawsze słuchajmy co mają do powiedzenia i odpowiadajmy na pytania. I nie zrzucajmy winy na ofiary. Chyba wszyscy się zgodzimy, że jest to absurdalne i karygodne zachowanie. Potępiajmy tego typu komentarze na forach internetowych i napominajmy znajomych, którzy pozwalają sobie na prostackie, sprzeczne z logiką opinie.
Aspekty do których się w tym tekście odniosłam, to z pewnością tylko wierzchołek góry lodowej. Spłaszczanie problemu dla własnej wygody i uciszenia sumienia, jest zagrożeniem dla obecnych i przyszłych ofiar. Naszym wspólnym celem, jako społeczeństwa, powinno być dążenie do wyeliminowania kultury gwałtu i obwiniania pokrzywdzonych. Powodem molestowania zawsze jest sprawca, nigdy ofiara. I to sprawca powinien być potępiany.
Jeśli ktoś dąży do zrzucenia winy na pokrzywdzonego, to wnioski o tej osobie nasuwają się same. Zastanówmy się komu zależy na napiętnowaniu ofiar i zakazaniu edukacji seksualnej.
Paulo On 8 lutego 2021 at 23:55
Super artykuł, świetnie oddaje to, jak się czuje osoba skrzywdzona. Polecam jako lekturę obowiązkową osobom zmagającym się z traumą przeszłości. Dobra robota!
Anna Gallus On 19 lipca 2024 at 18:40
Ja sobie totalnie nie radzę mam 55 lat moja mama umarła rok temu i ja ujawniłam rodzinie co robił mi ojciec nie rozumiałam wiele lat moich zachowań w roku 2008 poddałam się hipnozie i to mnie pokazała co było dlaczego tak strasznie w życiu bałam się o mamę brzmiały mi w uszach tylko słowa jak coś powiesz to zabije mamę i babcie a potem ciebie . Nie znałam przyczyn mojego lęku który mi był przyjacielem całe życie. Dziś mama odeszła a ja zaczęłam wywalać z siebie wspomnienia. RODZINA od strony mamy mnie wspiera od strony ojca potępia a ja nie wiem gdzie szukać pomocy
Jestem na terapii mam wspaniałego terapeutę
Ale ja ciągle nie potrafię pozbyć się bólu a co jest ciekawe mój ojciec całe życie mnie mienawidził a ja jak głupia ,zawsze chciałam by mnie pokochał. Napisałam do niego list on ma teraz 90 lat on do mnie wydzwania a ja nie potrafię nie mam siły odebrać od niego telefonu. Jestem na krańcu możliwości istnienia. Po stracie mamy mam uczucie że nikt już mnie mie chroni a ja myślałam że zawsze to ja ją chroniłam.Nie potrafię tego pojąć to tak strasznie boli mimo upływu lat chcę oddać sprawę do prokuratury ale i to jakoś nie potrafię zrobić jak ktoś z was ma jakiś pomysł jak mogę sobie pomóc napiszcie do mnie mój mejl skorpion@interia.com dziękuję