Przepraszam, gdzie mogę zapisać dziecko na buddyzm?
Written by Redakcja on 7 lipca 2021
Ostatnio tyle się wokół nas dzieje, że ciężko się w tym wszystkim połapać. Hierarcha kościoła mówi, że powinniśmy dziękować Bogu za Prezesa Kaczyńskiego, i o ile nie ma w tym nic złego w takim ludzkim czy religijnym wymiarze, o tyle przysłuchując się całości nie da się nie odnieść wrażenia, że jest to w pewien sposób jawny manifest polityczny, a kościół w politykę nie powinien się mieszać. Ale ja nie o tym. Chciałbym jednak zadać jedno pytanie, skierowane do rodziców. Zapisujecie swoje dzieci na religię czy na etykę?
Obecnie rodzice mogą decydować czy zapisać swoje dziecko na religię, czy na etykę, czy może zrezygnować z tych przedmiotów całkowicie. Ale ma się to zmienić i trzecia opcja nie będzie dłużej aktualna. Trzeba będzie wybierać pomiędzy religią i etyką. I nie twierdzę, że samo nauczanie religii w szkole jest problemem, gdyż sam przez całą swoją ścieżkę nauczania uczęszczałem na zajęcia z religii. Tylko, że jestem katolikiem, tak zostałem wychowany, i naturalnym było to, że mama nie wypisała mnie z zajęć religii katolickiej. Ale co z osobami, które nie wierzą w Boga? Nie wierzą w nic? Co z wyznawcami innych religii, którzy również mieszkają w Polsce, i jest ich całkiem sporo? Co z tymi, którzy chcieliby praktykować inne religie? Dlaczego ci wszyscy mają być przymuszani do uczenia się o religii katolickiej?
Ale może pospieszyłem się z osądem. Przecież będą jeszcze zajęcia z etyki, i to pewnie podczas tych zajęć dzieci i młodzież będą uczyły się o systemach wartości opartych na innych religiach, bądź po prostu historii i praw innych religii. Tylko, że Ministerstwo Edukacji Narodowej poinformowało o tym, na jakich uczelniach będą kształcili się przyszli nauczyciele etyki. I mam szczerą nadzieję, że to tylko nie wieki procent i na liście znajdą się również inne placówki, bo te zaproponowane przez MEN to: Katolicki Uniwersytet Lubelski im. Jana Pawła II, Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, Jezuicka Akademia Ignatianum w Krakowie, czy Wyższa szkoła Kultury Społecznej i Medialnej o. Tadeusza Rydzyka w Toruniu. Jeśli to cała lista, to tworzy nam się cudowna alternatywa dla nauczania religii. Problemem jest również dostępność nauczycieli etyki na dzień dzisiejszy, bo nauczanie etyki proponuje się katechetom. A nie jest to trochę mijanie się z celem? W roku szkolnym 2019/2020 mieliśmy w Polsce 34 119 etatów dla katechetów i zaledwie 732 etaty dla nauczycieli etyki. To jak w taki sposób można zapewnić dzieciom nauczanie etyki?
Znam wiele osób którzy byli wręcz przymuszani przez rodziców do chodzenia do kościoła. I kiedy nadszedł czas, aby wyfrunąć z rodzinnego do, to niedzielna msza na pożegnanie była tą ostatnią w życiu tych młodych ludzi. Bo kiedy już nikt im niczego nie nakazuje, czują się wolni. Kościół kojarzy im się z jakimś chorym przymusem, uciemiężeniem i obowiązkiem, a nie ze4 szczęściem z wyznawania wiary i posiadania relacji z Panem Bogiem. W ten sposób można tylko młodemu człowiekowi zaszkodzić. I nie chodzi tu tylko o kwestie związane z religią.
Młodych ludzi obecnie nie traktuje się poważnie. A są to przecież ludzie, którzy właśnie teraz kształtują swoje poglądy i spojrzenie na świat. Kształtuje je szkoła, kształtują je rodzice i kształtuje je środowisko, w którym dzieci przebywają. A jeżeli rodzice i szkoła kojarzyć się będą z przymusem, to młodzi ludzie będą uciekać. Będą uciekać od tego, co miało pomagać im dorastać i przygotować na dorosłe życie. A to nie prowadzi do niczego dobrego.
To tylko garść moich przemyśleń na otaczający nas świat, ale myślę, że te przemyślenia są o tyle ciekawe, że przecież sam niedawno byłem uczniem, i wiem jat to wygląda od środka. Młodzież się dynamicznie zmienia, ale filar tych problemów pozostaje taki sam. Inne spojrzenie na świat prezentowane przez młodych ludzi, traktowane jest jako niesubordynacja i bycie „niegrzecznym dzieckiem”. A za bycie niegrzecznym się kara. A może po prostu czasami należy posłuchać co do powiedzenia ma ten młody człowiek? Wsłuchać się w jego potrzeby? Może to jest w pewien sposób wołanie o pomoc?