Okiem Filmowca: „Joker: Folie à Deux” – W cieniu musicalu
Written by Marek Picheta on 27 grudnia 2024
Nowa odsłona „Jokera” przyciąga uwagę nie tylko przez swój mroczny temat, ale i ambitne podejście do reżyserii, montażu oraz kolorystyki. Jednak w tej muzycznej formule, jaką wprowadza sequel, kryje się nie tylko artystyczna finezja, ale także wiele wyzwań, które sprawiają, że film staje się interesującym przypadkiem dla każdego filmowca. Czy naprawdę trzeba przejść na stronę musicalu, by zrobić dobry film?
Od Mroku do Światła w Rękach Todda Phillipsa

Todd Phillips, który już w poprzednim „Jokerze” z 2019 roku pokazał, że ma unikalne podejście do opowiadania historii
Todd Phillips, reżyser znany z mrocznego podejścia do postaci Jokera, w tej części wprowadza elementy, które mogą zaskoczyć niejednego fana poprzedniego filmu. Choć film jest kontynuacją klasycznego portretu szaleństwa, Phillips decyduje się na wprowadzenie elementów musicalowych, co dodaje nową warstwę do tej już skomplikowanej narracji.
Jako filmowiec, muszę przyznać, że ta decyzja sprawia, iż film momentami gubi swoją pierwotną, surową atmosferę. Z jednej strony reżyser potrafi zbudować niepokojący nastrój, operując bliskimi ujęciami oraz powolnymi, mrocznymi zbliżeniami, z drugiej – wprowadzenie licznych sekwencji tanecznych i śpiewanych zdaje się trochę zderzać z estetyką, którą zapoczątkował pierwszy „Joker”. Można odnieść wrażenie, że te fragmenty, zamiast pogłębiać postać bohatera, chwilami stają się zbędnym przerywnikiem w narracji. Jednak patrząc na całość, nie można zaprzeczyć, że Phillips nadal potrafi wykrzesać z aktorów emocje, które są niczym innym jak mrocznym, psychologicznym thrillerem.
Odbicie Chaosu w Kadrach

W filmie wykorzystano techniki, które wywołują wrażenie „zatrzymania czasu” w kluczowych momentach.
O ile w pierwszym „Jokerze” tempo było spokojniejsze, pełne długich, wręcz melancholijnych ujęć, to w sequelu wszystko staje się bardziej dynamiczne i przerywane.
Montaż przechodzi od lżejszych, niemal lirycznych sekwencji tanecznych, do nagłych i brutalnych cięć, które mają na celu wywołanie w widzu poczucia niepokoju. Jest tu pewna intensyfikacja rytmu, jednak to ona, paradoksalnie, sprawia, że niektóre wątki mogą się wydawać nieco chaotyczne. W kontekście musicalowej formy, montaż jest stosunkowo gładki, ale warto zauważyć, że w bardziej intensywnych momentach film zaczyna przypominać typowy thriller – tu cięcia i zmiany kadrów wywołują emocjonalny chaos. Dla osoby przyzwyczajonej do pracy z materiałem filmowym, to wrażenie intensywności jest czymś wartym docenienia, chociaż nie zawsze harmonizuje ono z tonem opowieści.
Gra Światła i Cienia w Mrocznej Palecie

Z perspektywy technicznej, użycie kolorów w filmie to także przykład przemyślanej pracy kamery, gdzie odpowiednia gradacja barw pomaga oddać stany emocjonalne postaci.
Jeśli chodzi o kolorystykę, to „Joker: Folie à Deux” znowu ukazuje mistrzowską grę świateł, cieni i kontrastów. Film nie rezygnuje z ponurych barw, które już w poprzedniej części dominowały na ekranie. Ciemne odcienie brązu, szarości, a także zimne, metaliczne błękity wciąż grają główną rolę, ale wraz z pojawieniem się elementów musicalowych, zaskakują jaskrawe akcenty kolorystyczne, jak czerwień, fiolet czy żółć.
To świadome zabiegi, które mają na celu wywołanie u widza poczucia zaburzonej rzeczywistości. Z jednej strony zimne, industrialne wnętrza i zrujnowane miasto, z drugiej – świat, w którym postacie śpiewają, tańczą i bawią się na pozór kolorowymi scenach. Ta konfrontacja dwóch światów widać nie tylko w scenografii, ale również w gradacji kolorów, co dodaje kolejnej warstwy niepokoju i chaosu.
Szczególnie efektowne są sekwencje, w których świat Jokera staje się rozbity na kawałki – kolory zaczynają intensyfikować się, niemal wymykając się spod kontroli, co wizualnie podkreśla jego wewnętrzne szaleństwo. Ostatnie sceny filmu, w których dominują intensywne czerwienie i pomarańcze, wydają się logicznym dopełnieniem tej narracyjnej transformacji.