Mieszka w Korei Południowej i prowadzi swoją szkołę językową – Wywiad z Kingą Han!
Written by Redakcja on 18 grudnia 2023
Kinga Han to Polka, która ukończyła koreanistykę, samego języka koreańskiego uczy się od 7 lat a teraz mieszka w Korei Południowej ze swoim mężem i prowadzi szkołę językową. W tym wywiadzie Kinga opowie o swojej przygodzie związanej z Koreą Południową.
Natalia Kozik, Radio Fraszka: Jak zaczęła się twoja przygoda z Koreą Południową?
Kinga Han: Wszystko zaczęło się w liceum od jednej koleżanki, która pokazała mi koreańską dramę. Na początku jak ją włączyłam to nie wiedziałam, co oglądam, ale bardzo się wkręciłam! To było na ostatnim roku w liceum i w sumie dzięki tej dramie i temu jak usłyszałam, jak koreański jest melodyjny, podjęłam decyzję, aby pójść na koreanistykę we Wrocławiu, która wtedy jeszcze stawiała pierwsze kroki i nie było jeszcze dużo roczników z tego kierunku. Oprócz tego pracowałam też od 2 lat jako opiekunka dla dzieci w koreańskiej rodzinie. Tak się składa, że we Wrocławiu było, jest i pewnie będzie coraz więcej koreańskich rodzin, ale z samymi dzieciakami rozmawiałam po polsku lub po angielsku, więc wtedy nie miałam styczności z językiem koreańskim. Na 3 roku w liceum cały czas się zastanawiałam, na jaki kierunek studiów iść i jedynym słusznym wtedy wyborem wydawało się iść na prawo na które zresztą dostałam się w pierwszym naborze, ale myśląc o perspektywach na przyszłość, gdzie we Wrocławiu było już trochę koreańskich firm, które mogłyby dalej w przyszłości potrzebować tłumaczy – wydawało się wtedy, że pójście w koreański to dobra nisza i tak też faktycznie się stało!
Czy trudno było nauczyć ci się języka koreańskiego? Jakie wyzwania napotkałaś na swojej drodze ucząc się tego języka?
Początki mojej przygody z językiem koreańskim były wyjątkowo trudne. Gdy dowiedziałam się, że od października będę studiować ten kierunek, postanowiłam nauczyć się koreańskiego alfabetu na własną rękę. Niestety, samodzielna nauka nie była łatwa, zwłaszcza że brakowało mi odpowiednich materiałów, a nie zdążyłam dołączyć do grupy na Facebooku, gdzie mogłabym zasięgnąć informacji. W końcu podjęłam decyzję o uczęszczaniu na zajęcia, mimo braku znajomości alfabetu, co okazało się wyzwaniem, gdy inni studenci już go znali. Nauka alfabetu była trudna, zwłaszcza że pierwszy miesiąc zajęć musiałam notować wszystko w romanizacji. Jednak po przezwyciężeniu tego trudnego startu, sytuacja znacznie się poprawiła. Po pierwszym roku studiów otrzymałam stypendium rektora za doskonałe wyniki w nauce, co pokazuje, że trud warto było podjąć. Wspomogła mnie również częstotliwość lekcji koreańskiego i obecność native speakerów jako nauczycieli. W drugim roku zauważyłam brak praktyki w rozmowie i mówieniu po koreańsku, więc znalazłam nauczyciela, również native speakera, z którym zaczęłam regularne zajęcia 1 na 1. To pomogło mi przełamać strach przed mówieniem i błędami. Pod koniec studiów miałam szansę na wymianę do Busan na jeden semestr, co okazało się wyjątkowym wyzwaniem, zwłaszcza ze względu na mój ówczesny poziom języka. Pracowałam także w koreańskiej firmie przed i po wymianie, co z czasem przyczyniło się do mojej pracy jako tłumaczki po ukończeniu studiów. Największymi wyzwaniami w nauce koreańskiego były dla mnie onomatopeje, których używają Koreańczycy, oraz hanja – słowa pochodzenia chińskiego. Te abstrakcyjne wyrażenia i chińskie znaki sprawiały mi trudności na początku, ale z czasem zrozumienie hanja poprawiło moje umiejętności językowe. Mimo upływu czasu od ukończenia studiów nadal kontynuuję naukę koreańskiego, a ostatnio zakupiłam książkę dedykowaną nauce hanja.
Początki zawsze są trudne, ale ty sobie z nimi poradziłaś! A to najważniejsze. Jak wygląda aktualnie twoja relacja z Koreą Południową? Dalej pracujesz w Polsce jako tłumacz?
Aktualnie udało mi się zamieszkać w Korei Południowej! Mam nadzieję, że na stałe! Przeprowadziłam się 2 miesiące temu, a wyjazd był możliwy dzięki wizie F-6, czyli wizie małżeńskiej. Teraz razem z mężem mieszkamy razem w Korei! Niestety nie pracuję już jako tłumacz, choć zajmowałam się tą profesją przez 4 lata ale za to otworzyłam swoją szkołę języka koreańskiego online! I od czerwca 2023 uczę osoby, które chcą rozpocząć swoją drogę z koreańskim! Także pracuję online, mogę pracować z każdego miejsca – jedyna rzecz, o której muszę pamiętać w trakcie pracy to różnica czasowa między Polską a Koreą!
Jak wygląda prowadzenie własnej szkoły językowej?
Jeśli chodzi o prowadzenie szkoły, to myślę, że jest to biznes, jak każdy inny. Oczywiście jest to mój pierwszy biznes! Więc jeszcze na początku tego roku nie do końca wiedziałam, z czym się to wszystko je i czy w ogóle ten pomysł wypali! Prowadzenie szkoły wiązało się i wiąże z nieustanną promocją, docieraniem do nowych osób i przede wszystkim dawaniem wartości, a to oczywiście jest możliwe najbardziej na social mediach, gdzie mogę dotrzeć do dużej grupy osób. Czyli tik tok i instagram w moim przypadku, gdzie udostępniam treści językowe, a także dziele się ciekawostkami o Korei, a od niedawna także “moim życiem” w Korei! Przygotowuję materiały językowe nie tylko na zajęcia online indywidualne, ale także na zajęcia grupowe. To zajmuje dużo czasu, bo chcę aby każdy z uczniów czy każda z grup pracowała na wartościowych materiałach! Dodatkowo przychodzą oczywiście takie obowiązki jak układanie strategii na kolejne miesiące, zarządzanie sprawami organizacyjnymi kursu, umawianie się na konsultacje z potencjalnymi klientami, czy zwykłe rzeczy księgowe. Więc jak widać, jest naprawdę multum spraw, o które muszę zadbać i na razie w większości wykonuje to sama, ale może za niedługo pomyślę o osobie do pomocy np. w postaci wirtualnej asystentki!
Prowadzenie własnego biznesu to spore wyzwanie, ale widzę, że sobie z nim świetnie radzisz! A jak wygląda twoje życie w Korei Południowej od strony życia codziennego? Czy napotkałaś jakieś przeszkody na swojej drodze?
Przez cały czas staram się dostosować do nowego życia, które niesie ze sobą sporo wyzwań. Na początku musiałam zmierzyć się z urzędem imigracyjnym, a pierwsza próba złożenia aplikacji o kartę pobytu zakończyła się niepowodzeniem. Konieczna była druga wizyta, ale tym razem wszystko poszło zgodnie z planem. Czekam teraz niecierpliwie na otrzymanie karty pobytu, która umożliwi mi pełniejsze uczestnictwo w życiu tutaj. Aktualnie żyję niemal jak turystka, korzystając z polskiej karty SIM, ale oczekuję, że po uzyskaniu karty pobytu będę mogła czuć się bardziej osiedlona. Brak koreańskiego numeru telefonu sprawia, że nie mogę swobodnie korzystać z usług internetowych czy zakupić biletu na autobus do Seulu, co stanowi pewne wyzwanie. Jednak mam nadzieję, że wszystko zmieni się w ciągu kilku tygodni. Inną przeszkodą, z którą się borykam, jest kategoria jedzenia. Choć znam Koreę i interesuje się nią, to wciąż wiele potraw pozostaje dla mnie nieznanych. Często korzystam z internetu lub pytam męża o informacje dotyczące dań, zanim zdecyduję się je zamówić. Mimo przeprowadzki zdaję sobie sprawę, że nie wyobrażam sobie życia bez chleba. W Korei, gdzie dania z ryżem dominują, czasem tęsknię za czymś innym. Na szczęście pod domem znajduje się piekarnia oferująca chleby jak w Polsce, co bardzo doceniam. Jednak ich cena jest znacznie wyższa niż w Polsce. Na razie nie doświadczam większych przeszkód, być może dlatego, że znam język koreański. W razie wątpliwości zawsze mogę zapytać, a Koreańczycy są pomocni, gotowi zainicjować pomoc, gdy tylko się odważę zagadać do kogoś.
A jak poznałaś się ze swoim mężem Koreańczykiem?
Pracowaliśmy w jednej firmie koreańskiej. Ja jako tłumacz języka koreańskiego, a mój mąż był wtedy na stażu jako pracownik produkcyjny, który umożliwiał mu wtedy jego koreański uniwersytet. Jednego dnia spotkaliśmy się na badaniach medycyny pracy, gdzie pomagałam wszystkim koreańskim pracownikom w trakcie badań. Tak to się zaczęło! Później od słowa do słowa, od wiadomości do wiadomości, spotkaliśmy się też poza firmą. I tak jakoś naturalnie wyszło, że spotkaliśmy się jeszcze kilka razy i nasza znajomość przerodziła się w związek, który trwa do dzisiaj!
Jak wyglądała wasza ceremonia ślubna? Brałaś ślub w Polsce czy w Korei?
Haha, nie mieliśmy jeszcze ceremonii ślubnej! Planujemy ją dopiero na wiosnę 2025! Chciałabym, aby jak najwięcej bliskich mi osób mogło przyjechać z Polski do Korei na naszą ceremonię, dlatego planujemy to z tak dużym wyprzedzeniem. Jeśli chodzi o takie kwestie prawne, to ślub na początku zarejestrowaliśmy w Korei, w kwietniu tego roku. Przygotowałam najpierw w Polsce wszystkie wymagane dokumenty wraz z tłumaczeniem przysięgłym, a trochę było zachodu, aby to wszystko przygotować ale sama procedura w Korei zarejestrowania małżeństwa była bardzo łatwa, i trwała dosłownie może 5 minut! Poszliśmy razem do urzędu, pobraliśmy numerek i przy jednym okienku zdaliśmy wszystkie dokumenty! I już! Za kilka dni dostaliśmy tylko informacje smsowo, że nasz wniosek został pozytywnie rozpatrzony i oficjalnie jesteśmy małżeństwem. Dodatkowa ciekawostka, w trakcie rejestracji małżeństwa, wcale nie musiałabym być nawet na miejscu istnieje możliwość, aby dokonać takiego rejestru, jeśli tylko mój ówczesny chłopak miał mój skan paszportu i dokumenty, na których byłby mój podpis. Następnie z pakietem dokumentów wydanych w Korei udałam się do urzędu w Polsce, gdzie też zarejestrowałam nasze małżeństwo.
Jakie różnice kulturowe napotkałaś będąc w związku z Koreańczykiem?
Do tej pory chyba, nawet nie chodzi o samo randkowanie, ale sposób jedzenia Koreańczyków w ciągu dnia nadal mnie zadziwia. Jak na śniadanie, czyli jako pierwszy posiłek można jeść pełne danie z ostrą zupą i jeszcze np. mięsem i 10 banchanami, czyli takimi side dish! No ja troszkę nadal nie jestem się w stanie przyzwyczaić, gdzie zawsze u mnie na śniadanie są kanapeczki albo np. jakiś jogurt z orzechami czy jajecznica! Po prostu coś lżejszego! A tak, muszę się troszkę przestawić na inny rodzaj potraw, co czasami jest trudne! Koreańczycy też mają taki zwyczaj, jak są w związku, że w wiadomościach, jeśli się nie widzicie, to często wysyłacie sobie też po prostu informacje gdzie jesteś, co robisz, z kim nie chcę mówić, że to takie raportowanie, ale w niektórych związkach to tak wygląda. U nas często pojawia się ten motyw, gdy mąż jedzie do pracy i też wymieniamy taką serię, że już dojechał, zaraz wejdzie do pracy itd. Nie wiem, czy w polskich związkach też się tak robi? Nie wiem, czy powinnam się przyznać, ale w swoim życiu tylko jeden raz i to na bardzo krótko miałam polskiego partnera, więc nie nazwałabym nawet tego doświadczenia związkiem, więc nie potrafię się dobrze ustosunkować do zachowań typowej polskiej pary!
Czy planujesz już na stałe zamieszkać w Korei?
Tak jak rozmawialiśmy z mężem przed ślubem, jak i teraz po ślubie, mieszkanie dla nas w Korei wydaje się teraz najlepszym wyjściem. Ja rozumiem tutaj kulturę, język, swobodnie mogę się poruszać nawet sama po Korei i nadal prowadzić biznes online. A z kolei mąż dobrze się po prostu czuje w swoim kraju rodzinnym. Niestety, gdy był w Polsce, było dużo barier, w szczególności językowych, które były dla niego trudne i nie czuł się bezpiecznie. A nawet powiedzmy sobie, nie smakowało mu do końca polskie jedzenie, a wiemy, jak ważną częścią naszego życia jest jedzenie! Także na razie nasze życie planujemy, że będzie się kręciło wokół i w Korei.
Jak wygląda randkowanie w Korei? Różni się od standardowych randek w Polsce?
Kurczę, z własnego doświadczenia, to chyba mało co mogę powiedzieć, bo nasze randkowanie w Korei, to zaledwie tylko dwu miesięczny okres! Z tego co widzę i zaobserwowałam, to naprawdę Korea stoi po prostu usługami i miejscami, gdzie pary mogą przyjść czy do kawiarni, czy do oddzielnej specjalnej przestrzeni z unikatowymi doświadczeniami np. kawiarnia, gdzie wspólnie malujecie obraz, wspólne wytwarzanie pierścionków, zamknięte studia fotograficzne bez fotografa – wybieracie sobie przestrzeń, gdzie chcielibyście zrobić sobie zdjęcie i sami ustawić aparat i cyk! Idealne miejsce na randkę i jeszcze z super pamiątką, a to wszystko w bardzo prywatnej atmosferze! Naprawdę jest jeszcze tego dużo więcej, więc mam nadzieję, że ja także będę miała szansę jeszcze iść na wiele takich cudownych randek!
Jaka była reakcja znajomych, rodziny na to, że związałaś się z osobą innej narodowości?
W sumie większość moich znajomych obraca się w kręgu, który jest multikulturowy, więc nikogo nie dziwiło na pewno to, że rozpoczęłam związek z osobą z zagranicy! Większość moich znajomych jest w takich związkach! Może coś w tym jest..? Myślę, że moja rodzina też spodziewała się takiego związku, gdyż już wtedy moje życie od dobrych kilku lat kręciło się wokół Korei, więc zakładam, że myśleli, że jest to nieuniknione! Oczywiście mama nadal czasem mówiła, jak jeszcze chodziliśmy ze sobą, czy nie mogłabym sobie jakiegoś Włocha znaleźć, to chociażby bliżej miała w odwiedziny! A tak to faktycznie, czekać ją będzie dwunasto godzinny lot do Korei, aby nas odwiedzić!
Jak wygląda twoja relacja z rodziną męża?
Jesteśmy w bardzo dobrych relacjach! Naprawdę obydwoje rodziców bardzo ciepło mnie przyjęło! Teraz już rozmawiamy swobodnie, wymieniamy wiadomości na komunikatorze koreańskim kakaotalk. Niestety mieszkamy od rodziców prawie 4h drogi autem, więc nie widzimy się za często. Ostatnio to rodzice przyjechali do nas i pojechaliśmy razem zobaczyć się z dalszą rodziną, co było naprawdę miłe, bo mogłam też poznać innych członków teraz już mojej rodziny, i cieszę się, że mogłam nawiązać nowe znajomości! Mam jeszcze nadzieję, że może w przyszłym roku uda mi się pojechać w okolicach listopada do domu naszych rodziców, aby wziąć udział w corocznym robieniu zapasów kimchi na cały rok! Jest to tylko doświadczenie, o którym czytałam lub słyszałam, ale sama chciałabym też wziąć udział! Wydaje mi się, że też wtedy członkowie rodziny będa widzieli, że interesują się ich kulturą i ją szanuję, przez co też łatwiej im będzie mnie zaakceptować.
I na sam koniec… Jaką dałabyś radę osobie, która wybiera się do Korei Południowej po raz pierwszy?
Przede wszystkim nie bój się jechać! Nawet jeśli jeszcze nie znasz dobrze języka! Koreańczycy, w większości będą Ci chcieli pomóc, nawet jeśli Ty będziesz mówić do nich po angielsku, a oni zrozumieją z tego tylko jedno słowo! Także nie masz co się martwić, że się gdzieś zgubisz, na pewno ktoś Ci pomoże! Dobrze jest też mieć oczywiście plan, co chciałabyś wiedzieć, ale czasami daj sobie swobodę na to, aby po prostu pochodzić po danym miejscu czy dzielnicy, a okaże się, że odkryjesz jeszcze lepsze miejsca, niż te, które miałaś zapisane na liście! Jak wiecie Korea szybkim internetem i technologią stoi, a w prawie każdym miejscu można mieć wifi – NIEMNIEJ – pamiętaj o tym, aby zakupić kartę sim z dostępem do internetu! Dlaczego? Kiedy na przykład chcemy się dostać do jakiejś popularnej kawiarni czy restauracji, należy wpisać swój numer telefonu do internetowej kolejki! Jeśli nie masz karty sim, nawet nie będziesz mógł ustawić się w kolejce i będziesz musiała poszukać innego miejsca! Nie bój się też zwiedzać samej, samemu Korea jest też bardzo bezpieczna! A jeśli planujesz podróż solo – napisz do mnie! Z chęcią wybiorę się z Tobą do jakiejś kawiarni, na jedzono, czy jakąś atrakcję! Jestem przekonana, że Twój pierwszy wyjazd do Korei będzie wspaniały! Tylko jeszcze uważaj na pogodę! Od końca czerwca do końca sierpnia panuje tutaj pora deszczowa – jest bardzo gorąco i wilgotno, i pada bardzo dużo deszczu! Także przy planowaniu swojego pierwszego wyjazdu, na pewno weź to pod uwagę! Najlepszy sezon to kwiecień-maj oraz wrzesień-październik-listopad! To do zobaczenia!
Chciałabym bardzo podziękować Kindze za to, że zgodziła się udzielić mi wywiadu. Mam nadzieję, że ten wywiad będzie miłą i ciekawą podróżą po Korei Południowej opowiedzianej z jej perspektywy.
Instagram Kingi: @kinga_queendom