Gdzie leżą granice ludzkiej wytrzymałości? Recenzja filmu „Moje wspaniałe życie” Łukasza Grzegorzka
Written by Redakcja on 15 marca 2022
Wszechobecny chaos, narastające wciąż troski i emocjonalne rozedrganie. To pierwsze sceny „Mojego wspaniałego życia” – najnowszej produkcji Łukasza Grzegorzka. Reżyser takich filmów jak „Kamper” czy „Córka trenera” podjął kolejną próbę sportretowania codzienności – po raz kolejny esencją historii stał się solidny obraz prawdziwego życia z całym ogromem problemów i trosk. Film odbił się szerokim echem w polskim środowisku kulturalnym, zdobywając uznanie m.in. na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni oraz Międzynarodowym Festiwalu Kina Niezależnego OFF Camera w Krakowie. Od 28 lutego dostępny także na platformie Netflix!
Akcja filmu rozgrywa się w malowniczej Nysie, zaś główną osią zdarzeń zostaje wewnętrzny konflikt głównej bohaterki Jo (inaczej Joanna, w tej roli Agata Buzek). Już od pierwszych scen oczy przykuwa jej wyjątkowa zdolność do poświęcania się na rzecz najbliższych. Kobieta stara się dokonać niemal niemożliwego – jej życiowym dążeniem jest próba pogodzenia nadmiaru obowiązków, jednak jak to w życiu bywa – te starania kończą się fiaskiem. Prowadzi to do ostatecznej konkluzji: wszystko, co miało pójść nie tak, poszło nie tak. Trudność w nawiązaniu relacji z chorą mamą, dzielenie mieszkania z rodziną starszego syna to tylko niektóre z utrapień Joanny. Ważną przyczyną frustracji staje się także małżeństwo z Witkiem (w tej roli Jacek Braciak). Trwanie w uczuciowej stagnacji to moment zapalny (a właściwie jeden z takich momentów), w którym Jo nie jest w stanie funkcjonować już więcej w życiu o takim kształcie. Komitywa między matką a synem wydaje się jedynym ratunkiem dla bohaterki, lecz i to porozumienie ma swój kres. Nie dziwi więc, że stara się szukać od tej domowej rzeczywistości ucieczki.
„Moje wspaniałe życie” definiowane jest jako komedia, lecz w mojej ocenie z komedią nie ma nic wspólnego. Tytuł przywodzi skojarzenia jednoznacznie pozytywne, jednak jak się później okazuje – wyobrażenia mają się nijak do przedstawianej rzeczywistości. Film zdaje się zadawać pytanie, ile jest w stanie udźwignąć jeden człowiek i jakie są granice ludzkiej wytrzymałości. Na wskroś uderzyły mnie emocjonalność, szczerość i tragizm głównej postaci, której już od pierwszych sekund filmu współczujemy. Jeżeli szukacie powodu do docenienia swojej własnej codzienności, „Moje wspaniałe życie” będzie idealnym filmem dla was. [7/10]