Current track

Title

Artist

Background

20 ZŁOTYCH

Napisany przez , 16 kwietnia 2020

Hejo! Kontynuujemy nasz publicystyczny cykl esejów, reportaży i felietonów. Dziś coś odnośnie pieniędzy. Zapraszam! 

W 2008 roku, czyli 12 lat temu dostałem swoje pierwsze kieszonkowe. Miałem wówczas jedenaście lat, więc rodzicom zależało na tym abym nauczył się obchodzić z pieniędzmi. Postanowili dawać mi 20 złotych co miesiąc i obserwować jak dysponuję takim majątkiem. Za pierwszym razem, w ciągu dwóch dni wydałem wszystko na słodycze.  W kolejnym miesiącu zaraz po otrzymaniu cennego banknotu zakupiłem czasopismo z jakąś grą, warte około 18 złotych. Ta sytuacja wywołała dość spore oburzenie, po czym straciłem moje kieszonkowe. Głównym argumentem był fakt, że wydawałem wszystko „na pniu”, jak zwykł mawiać mój ojciec i nie mam szacunku do pieniędzy. I w tym momencie zrozumiałem inną ważną rzecz, jak ważne jest bycie niezależnym. A bycie niezależnym to między innym posiadanie własnych pieniędzy.

Od tamtej pory nieustannie zacząłem dążyć do zarabiania własnych paru groszy. Koszenie trawników u sąsiadów, malowanie ogrodzeń, aż po tradycyjną pracę. Zarabianie stało się dla mnie synonimem szczęścia, ponieważ wszystko oscylowało wokół poczucia mojej wolności. Mogłem kupić co chcę i nie musiałem się z tego tłumaczyć. Ale czy to jest prawdziwa niezależność?  W czasach kiedy pieniądz upadla człowieka bardziej niż alkohol?  Wszystkie wyższe wartości umierają, kiedy na horyzoncie pojawiają się pieniądze. A prawdziwa  niezależność nie oznacza, że możemy robić co nam się podoba i nikogo nie słuchać, że nikogo nie potrzebujemy, bo sami jesteśmy sobie sterem i żeglarzem.

14 kwietnia 2018 roku spotkałem kolegę z czasów licealnych. I wyskoczyliśmy na obiad, żeby pogadać.
– Hej Piotrek, co u ciebie słychać? Zapytałem. – Ukończyłeś wymarzony AWF?
– Studiowałem. Odrzekł trochę zbity. – Wiesz jak jest stary, studia to dużo wydatków, a ja nie lubię żyć jak asceta. Rzuciłem i wyjechałem za granicę. Stawiamy z chłopakami wiatraki prądotwórcze, może to nie jest spełnienie marzeń, ale kasa świetna. Widzisz to białe audi A7? 2 letni egzemplarz, 200 koni. To moje.
– Łał, naprawdę super fura, ale co ty, do końca życia będziesz stawiał wiatraki?
– Nie wiem, nie myślałem o tym. Piotrek trochę posmutniał.
– W ogóle, to spiknąłem się z Martą, wiesz którą, mamy dwuletnią córkę, Alicję.
– No to mnie zastrzeliłeś tą wiadomością, nawet na ślub mnie nie zaprosiłeś!
– Wiesz, nie mamy ślubu, bo nie ma go kiedy zrobić, ciągle siedzę za granicą. Dużo osób jest na moje miejsce to muszę go pilnować, więc zjeżdżam dosłownie na parę dni w miesiącu.
– Wiesz stary… czy warto się tak spalać z powodu kasy? Po AWF jeździłbyś pewnie 8 letnim Oplem, ale czy to źle? Przynajmniej robisz to co lubisz, rodzina na miejscu, a w wychowaniu dziecka wkład ojca jest tak samo ważny, jak matki. Piotrek posmutniał, wiedział, że mam rację. Wymieniliśmy jeszcze parę zdań, po czym wskoczył w swój dwustu-konny zaprzęg i odjechał. Wolał mieć niż być. Pewnie jemu rodzice nie tłumaczyli istoty pieniądza. Którą ja dopiero zrozumiałem po około 10 latach.

W pogoni za pieniądzem tracimy wiele czasu z naszego obecnego życia. Sytuacja Piotrka nie jest wyjątkowa, dotyczy wielu osób, szczególnie w młodym wieku. Najgorsze, że skutki uboczne dotykają osób postronnych, przede wszystkim dzieci. Problem eurosieroctwa ciągle rośnie. Swego czasu wdałem się w rozmowę z jedną panią psycholog, która tak naprawdę otworzyła mi oczy na ten problem. To zjawisko ciągle rośnie, ponieważ ilość eurosierot w Polsce można już liczyć w tysiącach. Łatwo to zauważyć z perspektywy szkoły, bo tacy rodzice konsekwentnie nie pojawiają się na wywiadówkach, a dzieci mają trudności na tle emocjonalnym i wymagają pomocy szkolnego psychologa. Wiele dzieci odczuwa przykre skutki takiej sytuacji. Nie chodzi tylko o długoterminowe wyjazdy matki czy ojca. Niektórzy z rodziców eurosierot to takie osoby, które pracują za granicą albo nawet w Polsce, ale w odległym mieście i tylko w weekend wracają do domu. Dla maluszka tygodniowa rozłąka z rodzicem to coś dojmującego, zwłaszcza gdy nie jest to jeden tydzień, po którym następuje sielanka powrotu, lecz kolejne okresy rozstania. Ciekawe jak długo jeszcze Piotrek będzie robił szmal i czy da w końcu szansę swojej rodzinie i tańszym samochodom.

Pieniądze nie są głównym celem, a jedynie narzędziem. Ludzie często o tym zapominają i zatracają się w mamonie utożsamiając ją z niezależnością. Przysłowiowy wyścig szczurów nabiera coraz większej szybkości. Większość chce od życia drogich garniturów i szybkich samochodów. Czy to jest prawdziwa niezależność?

Tym razem będzie coś do posłuchania! Oj tak! Zostawiam was z naszym Maleńczukiem w rockowym wydaniu!


Opinie czytelników

Pozostaw komentarz

Twój email nie będzie opublikowanyWymagane pola są zaznaczone *


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.